Artykuł zamieszczony w numerze 18 / 1998


Miłosz Kuśmierz

Szkot o Szkocji


Wywiad z Alanem Reidem liderem Battle Field Band

Koncert, podczas którego przeprowadzałem niniejszy wywiad odbył się 15.06.1997 roku, czyli na około miesiąc przed rozpisaniem referendum w Szkocji. Dlatego dziś pewnie wiele innych pytań postawiłbym Alanowi w rozmowie, która z tym człowiekiem jest naprawdę przyjemnością. Przed tym wywiadem nie znałem ani jednego Szkota osobiście i kochałem ten naród, ale po wywiadzie z Alanem Reidem i bardzo długiej rozmowie, która odbyliśmy bez dyktafonu już wiem, za co kocham Szkotów. Oni są bardzo podobni do nas!


Czy mógłbyś powiedzieć mi kilka słów o historii twojego zespołu i o ludziach, którzy grali ....


Chcesz usłyszeć historię zespołu? A ile mamy czasu? Zespół zaczynał w 1959 r. w Glasgow, byliśmy studentami. Graliśmy muzykę akustyczną dla zabawy. Nie tylko folkową, każdy rodzaj muzyki akustycznej. Graliśmy chyba z półtora roku, nim zaczęliśmy rozglądać się za koncertami. Pierwsze koncerty graliśmy w pubach w Glasgow. Ale nie podobaliśmy się, bo publiczność wolała country&western.


Dlaczego?


Bo ona jest bardzo popularna w Glasgow, jest wciąż popularna w całej Irlandii.


Wydaje mi się, że szkocka i irlandzka muzyka rockowa jest fajna .....


Tak, ale ja mówię o 1959, a wtedy było mało szkockiej muzyki rockowej i większość ludzi musiała jechać do Londynu, żeby np. robić nagrania. Ale wśród klasy pracującej muzyka country&western była bardzo, bardzo popularna. Dlatego, że jest to muzyka dla klasy pracującej. "Tracisz pracę, tracisz żonę i twój pies zdechł". To bardzo sentymentalne, a Szkoci tacy właśnie są. No ale zaczęliśmy grać muzykę folkową i w 1975 rzuciliśmy nasze prace (byliśmy nauczycielami) i zaczęliśmy grać, by zrobić karierę.


Czego uczyłeś?


Uczyłem małe dzieci pomiędzy 5 a 12 rokiem życia. U nas nazywamy to "primary teacher" (nauczyciel nauczania początkowego). Inny facet był nauczycielem angielskiego.


Dlaczego nie gaelika?


Dlatego, że my nie mówimy w gaeliku.


Żaden z was?


Dudziarz uczy się gaelika, bo jego dziadkowie mówią w tym języku. Gaelik jest używany przeważnie na terenach północno - zachodnich ,w górach, a w Glasgow nie mówi się po gaelicku od siedemdziesięciu, może stu lat. Mówimy szkockim angielskim.


Scotsem ...


Tak. Niektórzy mówią, że to inny język, inni, że to odmiana angielskiego. Ale jest to kwestia akademicka. No, ale zostawmy to .... 1975 zaczęliśmy grać na okrągło i od tamtego czasu włączyliśmy do zespołu dudy i klawisze, a ja zacząłem grać na syntezatorach, kiedy stały się trochę mniejsze i nie kosztowały 15 000 Ł. Od tego czasu podróżujemy, bo nie można być "pełnoetatowymi" muzykami i siedzieć w Szkocji. Podróżujemy, jeździmy w trasy po Anglii Niemczech, Ameryce i Polsce.


Jesteście bardziej znani w Szkocji, czy poza nią?


Jesteśmy znani w Szkocji, ale nie jesteśmy gwiazdami tej klasy, co WetWetWet, czy U2 w Irlandii. Wiesz, nie jesteśmy gwiazdami rockowymi, ale jesteśmy dość znani. Z jakichś powodów ludzie lepiej nas znają poza Szkocją niż w Szkocji.


Jaki typ instrumentów preferujesz: instrumenty akustyczne czy elektryczne?


Gram na klawiszach elektrycznych. Chciałbym grać na fortepianie akustycznym, ale ciężko jeździ się z nim w trasy. Zawsze mieliśmy mieszankę instrumentów elektronicznych i akustycznych. Dla muzyki, jaką gramy, czyli dla muzyki tanecznej, skrzypce i dudy są zasadniczymi instrumentami.

Widziałem, że macie dwa czy trzy rodzaje dud. Czy wszystkie te rodzaje to dudy szkockie?


Tak, tak. Jedne to dudy, które wszyscy znają, the highland bagpipe (dudy góralskie) albo inaczej the war bagpipe (dudy wojenne). Są one bardzo duże i bardzo głośne. Te mniejsze są w innej tonacji i służą do grania w pomieszczeniach.


Mógłbyś powiedzieć kilka słów o wszystkich ludziach, którzy grali w zespole przez te wszystkie lata od 1969 roku?


Wielu ich było, chyba z 15 osób się przewinęło przez zespół.


Wszyscy byli Szkotami?


Mieliśmy jednego Irlandczyka i jednego Anglika, który miał irlandzkich przodków, ale w większości byli to Szkoci. Zawsze w naszym zespole obok muzyki szkockiej graliśmy trochę muzyki irlandzkiej, bo kraje te są spokrewnione i kulturowo bardzo sobie bliskie. Z pewnych powodów jesteśmy bliżsi Irlandii niż Anglii. Bardziej politycznie patrząc jesteśmy częścią tego samego kraju, co Anglia, ale część z nas chce mieć odrębne państwo tak, jak zrobili to Czesi i Słowacy.


Zostawmy politykę. Jaki rodzaj muzyki lubisz poza muzyką folkową?


Lubię wszystkie rodzaje muzyki. Lubię rocka, jeśli jest w nim melodia. Nie za bardzo lubię muzykę dance taką, jaka jest w dyskotekach. Lubię piosenki dobrze skomponowane i dobrze zagrane, i takie, które mają dobre brzmienie dlatego, że to co gramy to muzyka, która ma zawsze dobre albo przyjemne brzmienie. Jest dość szybka by potańczyć i dość wolna by się zrelaksować. Ale również lubię muzykę klasyczną, symfoniczną, przede wszystkim XIX wieku, bo dla mojego ucha jest w niej więcej melodii niż w muzyce z innych okresów. Lubię także amerykańską muzykę pop z lat trzydziestych, kiedy bardzo popularny był jazz.


Co myślisz o Jethro Tull i lanie Andersonie, fleciście z tego zespołu?


Nigdy zbytnio nie słuchałem Jethro Tull, dwadzieścia lat temu mówiło się, że to zespół rockowy, ale ich muzyka jest też trochę folkowa ....


. .. . być może dlatego, że Anderson to Szkot ... .


..... to Anglik, ale wydaje mi się, że jego rodzice, a może dziadkowie byli Szkotami. Kupił duże posiadłości w północnej Szkocji. Ludzie są tam bardzo biedni, a on kupił im dużo maszyn rolniczych, żeby pomóc rozwinąć gospodarstwa. Sprzedawał im też też domy bardzo, bardzo tanio. Jest bardzo hojnym człowiekiem.(...)


Ilu Szkotów mówi w gaeliku?


Bardzo mało. Mamy 5 milionów ludności, a myślę, że tylko 100 tysięcy mówi gaelikiem jako pierwszym językiem, od urodzenia. Może dwadzieścia, może pięćdziesiąt tysięcy uczy się gaelika. Ale bardzo ciężko jest temu językowi przeżyć. Podobnie jest w Irlandii, a nawet Walii.


Rozumiem to, bo sam zacząłem uczyć się irlandzkiego, to trudny język...


To prawda. W Irlandii próbowano zrobić tak, żeby każde dziecko uczyło się go w szkole, ale to nie zadziałało. Ludzie nie chcą mówić w tym języku, nie chcą się go uczyć, więc się nie uczą.


Czy w Szkocji są gazety i magazyny w języku gaelickim?


Są, ale niezbyt dochodowe. Kiedy przyjdziesz do kiosku, nie zobaczysz żadnej. Musisz iść do specjalnego sklepu, wybrać je, a potem zamówić.


Czy ludzie w telewizji nie mówią w gaeliku?


Nie w Glasgow czy Edynburgu, ale jeśli pojedziesz w góry, do Inverness, to oni mają trochę więcej swoich własnych programów. W takim układzie, w jakim działa telewizja w Szkocji 3/4 programu pochodzi z Londynu - wiadomości wieczorne, opery mydlane, pozostała część to nasze programy. Mamy np. własne programy piłkarskie. Tam gdzie mieszkam, niedaleko Glasgow, są dwa albo trzy programy w gaeliku, nie wiem dokładnie, bo ich nie oglądam. Nie są interesujące. (...)


Czy istnieje instytut języka gaelickiego i historii Szkocji?


Wydaje mi się, że jest instytut języka gaelickiego na Uniwersytecie w Glasgow albo klasa, gdzie możesz studiować gaelik. Czy jest na Uniwersytecie w Edynburgu, nie jestem pewien. Ale możliwe, że jeśli przyjdą pieniądze, to będziemy mieli nowy uniwersytet w górach. Powstanie tam wielka katedra tego języka, bo tam jest on wciąż żywy i walczy o przetrwanie, ale jest to walka bardzo trudna.


A na Nizinach ludzie nie chcą się uczyć gaelika?


To nie jest część ich życia, ich kultury.(...)


Nie chcecie śpiewać w gaeliku?


To nie jest mój język, ale byłbym szczęśliwy grając z gaelickim śpiewakiem.


A na razie nie jest to możliwe?


Kiedy słyszę kogoś z Francji, kto śpiewa po angielsku i nie robi tego zupełnie poprawnie to brzmi głupio. Jeśli cudzoziemiec śpiewałby po polsku, rosyjsku czy niemiecku to brzmiałoby to dla ciebie tak samo głupio.


Tak, tylko kiedy śpiewasz po angielsku, to tak jakbym ja śpiewał po rosyjsku ....


Myślę, że tak samo by było gdybym śpiewał w gaeliku - to dla mnie nie brzmi "w tonacji". Ci, co mówią różnych językach nie zauważą naleciałości, ale dla osoby mówiącej w gaeliku to będzie brzmiało głupio.


Mam to samo uczucie, gdy słyszę Polaka śpiewającego po angielsku. Nikt nie wie, co chciał zaśpiewać....


... może, ale gdy popatrzysz na muzykę pop, to zauważysz, że śpiewacy są dość dobrzy w angielskim i nikt nie zauważa, że są Szwedami.


Jakie są relacje pomiędzy Szkocją i Walią?


Tak naprawdę to nie ma zbyt wielu kontaktów.


Dlaczego, przecież to naród celtycki?


Tak, mamy celtyckie festiwale. Największy, który znam - "Lorion Festival" odbywa się w Bretanii i zawsze są tam ludzie z Irlandii, Szkocji, Walii. Ale nie utrzymujemy jakichś specjalnych stosunków.


Nie chcecie się połączyć, żeby walczyć z angielskim rządem o wolność waszych krajów?


Każdy kraj musi zdecydować sam. Walijska Partia Narodowa (Plaid Cymru) i Szkocka Partia Narodowa (SNP) współpracują ze sobą, ale tak naprawdę nie mogą zbyt wiele sobie pomóc. Jest tylko 5 milionów Szkotów i około 2 miliony Walijczyków. Jesteśmy mniejszością, a do tego oni mają długą granicę z Anglią.


Słyszałem, że klany znów po 200 latach się łączą, że rodziny poszukują się nawzajem.


Klany tak naprawdę nie są w Szkocji ważną rzeczą. System klanowy to coś dla turystów, przede wszystkim Amerykanów. Kiedy przyjeżdżają do Szkocji mówią: "jestem MacDonald", "jestem Freezer". Mogą sobie jeździć na "Górskie Igrzyska" ("Highland Games"), wydawać swoje dolary, zakładać kilty. Jeśli mieszkasz w mieście, to twój klan nic nie znaczy, ale 500 lat temu to było twoje plemię. Byliśmy jak Indianie.


Mam wrażenie, że klany wprowadzały dobre stosunki w narodzie i dawały mu sił. To trzymało Szkotów razem.


Weźmy takie nazwisko jak Freezer czy MacDonald. Mogą oni mieć spotkania klanowe w Australii czy Ameryce. Zjadą się na nie ludzie o takim nazwisku, czy z nim spokrewnieni z całego świata, będą dla siebie przyjaciółmi, ale jest to spotkanie towarzyskie. To nie zmienia się w źródło mocy, to jest po prostu mały klub czy stowarzyszenie przyjaciół.(...)


Czy słyszałeś o tym, że w Polsce jest wiele osób, których przodkowie wyemigrowali ze Szkocji w XVIII w. i mieszkają tu od czasu emigracji Stewartów z Wielkiej Brytanii?


Jeśli mówisz o powstaniu jakobickim, to wiem, że ludzie wyjeżdżali do Francji. Nie wiedziałem, że jacyś wyjechali do Polski. Ale wydaje mi, że matka księcia Karola była Polką. Mam rację? On miał polskie koneksje....


...jego matką była Klementyna Sobieska ...


.... tak, tak, przypominam sobie to imię. Wiem także, że gdy Szkocja była odrębnym państwem, to Szkoci zwykli handlować na Bałtyku dość często. Myślę, że istniały wtedy jakieś powiązania i wydaje mi się, że niektórzy kupcy szkoccy mogli osiedlać się w Gdańsku, a także w Szwecji - w Goeteborgu. Nie słyszałem o innych szkockich powiązaniach w Polsce.

Wielu Polaków natomiast, przede wszystkim ze Śląska, zostało po ostatniej wojnie - głównie w rejonach górniczych. Oni po prostu nie chcieli wracać do stalinowskiej Polski.


Oni byli w większości żołnierzami armii polskiej w Szkocji, ale w XVIl - XVIII w. było wiele polskich rodzin magnackich które posiadały szkockie regimenty w swoich prywatnych armiach.


No cóż, Szkoci mają za sobą długą historię bycia żołnierzami w innych państwach i bycia żołnierzami zawodowymi. My robimy to samo jako muzycy.


Co czujesz myśląc o filmie "Braveheart", Melu Gibsonie i wszystkich rzeczach związanych z tradycyjną literaturą Szkocji jak "The Wallace", Harry'ego Ślepca czy "The Bruce" Barboura?


Wallace i Bruce byli bardzo ważnymi postaciami w szkockiej historii, obaj pomogli zjednoczyć Szkocję i pozbierać ją razem jako jedno państwo, bo to był zawsze kraj, w którym walczyły ze sobą różne plemiona, różne frakcje. Film "Braveheart" był po części porządną historią, ale było w nim też wiele amerykańskiej fantazji i rzeczy, które się nie zdarzyły, ale ten obraz podobał mi się po prostu jako film. Był bardzo, bardzo popularny w Szkocji. Ludzie w Szkocji nie wiele wiedzą o historii, więc jeśli ten film pomógł im pomyśleć o tym, kim byli, to użyteczne dzieło. Myślę, że z angielskiej perspektywy nie był ta dobry film, bo każdy przestawiony Anglik był albo głupi, albo zły ...


... jeden nie był zły, ale był homoseksualistą ...


.. tak, więc Anglicy byli albo głupi, albo źli, albo zboczeni. Interesujące jest, że bardzo często w Ameryce, gdy szukają ludzi do grania wykolejeńców, to bardzo często używają angielskich aktorów. Był taki bardzo popularny program TV kilka lat temu w Ameryce o holokauście w czasach nazizmu i zamiast Niemców ich role grali Anglicy. Wszyscy naziści byli Anglikami.


Widziałeś "Rob Roya"?


Ten film też mi się podobał. Rob Roy był prawdziwą postacią. Była również powieść Waltera Scotta o nim...


... czytałem ją ....


Naprawdę? To powieść bardzo trudna, bo jest napisana bardzo staroświeckim angielskim, ale myślę, że jest w niej o wiele więcej mądrości i że jest to o wiele lepszy film. Fabuła była bardzo dobra postacie były dużo bardziej skomplikowane niż w "Braveheart".


.. ale i tak bardzo kocham ten film


Ach tak ! Słuchaj, zasuwałem samochodem w Ameryce i zatrzymał mnie policjant, ale kiedy zobaczył mój paszport i usłyszał szkocki akcent, powiedział: "Nie wlepię ci mandatu, bo widziałem "Braveheart" trzy razy".


Przeczytałeś wszystkie książki Waltera Scotta?


Przeczytałem "Weverleya" wiele, wiele lat temu. Nikt dziś nie czyta Scotta, bo jest strasznie stary i bardzo stylizowany. Myślę, że tylko uczniowie będą go czytać, będą się spierać czy był dobrym pisarzem czy lepszym konserwatystą. Przywiózł do Szkocji mówiącego po niemiecku króla Grzegorz IV, żeby zapoznał się z jej sprawami. Scott był pierwszym pisarzem, który sprzedał milion egzemplarzy swoich książek i z tego co wiem zmarł jako bankrut. (....)


Co myślisz o waszym narodowym poecie - Burnsie?


Jest wielkim poetą. XVIII w. jest dziwny, bo po unii Szkocji i Anglii, w naszym kraju powstało wiele dobrej literatury, muzyki, rozwijała się kultura. Wiek XIX nie był już taki dobry. (...) Robert Burns jest najbardziej znanym poetą, ale jest jeszcze inny poeta z tamtego stulecia - Mac Diarmid. Nie jest tak popularny, ale jest podziwiany przez uczonych. Niektórzy powiadają, że jest dobry, jeśli nie przyrównuje się go do Burnsa.


A "Osjan" Mac Phersona?


Nigdy go nie czytałem, myślę że bardzo niewiele osób w Szkocji zna "Osjana". Mówi on o gaelickiej kulturze, a 95% narodu szkockiego nie mówi w gaeliku i nie są oni zainteresowani tą kulturą, językiem, może z wyłączeniem odrobiny muzyki. Tylko uczeni rozmawiają o takich sprawach.


Jest on dość popularny w Polsce. Wszyscy ludzie, którzy lubią Szkocję, próbują go przeczytać wraz z inną szkocką literaturą, Scottem, Burnsem.


Burns jest bardzo popularny w Rosji. Myślę, że postrzegają go jako bohatera klasy pracującej, człowieka z nizin społecznych, który myśli sam i wypowiada te myśli w języku "nizin", jest mało inteligentny i dlatego był bohaterem komunistów. (...)


Mam do ciebie jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Przedstaw swój zespół.


Nazywam się Alan Reid, to znaczy "czerwony" w szkockim - angielskim. Gram na klawiszach i syntezatorach. Obok mnie (Alan podaje według kolejności na scenie, od lewej do prawej stoi) Alastair Russel, który śpiewa i gra na gitarze. Jest Anglikiem, ale jego rodzice byli Szkotami. Obok niego stoi John McCuscker, który gra na skrzypcach i sitternie (rodzaj gitary wynaleziony 300-400 lat temu w Anglii. Ma 10 lub 8 podwójnych strun jak boozookie). Dalej stoi dudziarz Finley MacDonald, czyli syn Donalda.



Wszelkie skróty i zmiany pochodzą od Redakcji, pełny tekst jest publikowany w nr 1 "Folkzine". Adres redakcji: Miłosz Kuśmierz, ul..Celtycka 15/2, 54-153 Wrocław.

Folkzine