Artykuł zamieszczony w numerze 26 / 1999/2000
|
Powrót do strony głównej
|
Kolędy znają wszyscy. Są szeroko rozpowszechnione, śpiewane przez społeczeństwo i traktowane jako wspólna wartość. W grupie kolęd dziś znanych, wyróżnia się takie, które można nazwać prototypem kolęd polskich. Kolędy te odpowiadają poetyce folkloru, są przeznaczone do zbiorowego wykonywania (nie tylko do słuchania!), co ułatwia ich zapamiętywanie. Cechą wyróżniającą jest przenikająca je pokora. Z takiej "naiwnej" postawy wypowiadane są treści związane z misterium bożonarodzeniowym, sacrum. Tajemnicze zdarzenie betlejemskie zjednuje tak mędrców, jak i prostych, tę pokorę w nich wzbudzając.
Polska kolęda narodowa ma dwa źródła. Pierwsze jest religijne, przykościelne (środowiska zakonów franciszkanów, bernardynów). Drugie źródło to kolęda ludowa, stanowiąca jej prototyp. Należy tu podkreślić znaczenie folkloru słowiańskiego, jeszcze przedchrześcijańskiego. Mamy repertuar wspólny z Ukraińcami, Białorusinami, częściowo z Rosjanami, a na pewno ze Słowakami Czechami i Bułgarami. W wieku XVII, w okresie misji chrześcijańskich prowadzonych na wsi, ludowa tradycja słowiańska została schrystianizowana. W kolędach odnajdujemy więc ślady chrystianizacji tradycyjnego folkloru z jednej strony, a z drugiej - ewangeliczny przekaz wypowiedziany językiem ludowym, prostym, pięknym.
Istnieją dwa odrębne typy kolęd ludowych (choć łączące się z sobą). Jedna grupa to kolędy noworoczne, życzące - dla gospodarza, gospodyni, dla dziewczyny, chłopca. Repertuar ich był niegdyś bardzo rozbudowany, później zanikły, a dziś są odnajdywane i przypominane. Ich szczątkiem jest znana dzisiaj kolęda:
Inne są kolędy bożonarodzeniowe, w których przekaz ewangeliczny został przetworzony. Niestety, nie doceniono ich w pełni. Zbieracze i wydawcy (a najczęściej takimi wydawcami byli księża, np. ksiądz Mioduchowski), jakoś tego repertuaru nie lubili. W ich wydaniach znalazła się zaledwie część takich kolęd. A jest to zbiór bardzo cenny kulturowo, np. "Stoi tu lipka zielona (...)", "Najświętsza Panienka po świecie chodziła i swego synaczka w żywocie nosiła (...)", czyli o bezdomnym macierzyństwie, "Stała się nam nowina miła (...)", o ucieczce do Egiptu, "Hej hej, lelilja - Panna Maryja" (kolęda spod Puław).
Możemy wyróżnić siedem kanonicznych cech polskiej apokryficznej kolędy ludowej (bożonarodzeniowej):
Maryja. Rodzina, zwłaszcza postać matki i dziecka stoi w centrum świata kolędowego. Osoba matki skonstruowana jest tutaj archetypicznie, a na jej charakterystykę składa się kanoniczny ciąg funkcji macierzyńskich - rodzi, karmi, kołysze, pielęgnuje, śpiewa i usypia. Kolęda maryjna jest apokryficzna, tzn. prezentuje postać znaną z ewangelii w sposób, który nie do końca jej odpowiada, wykracza daleko poza nią. Wiadomym jest, że tekstów wypowiedzianych przez Maryję (Magnifikat!) jest niewiele, natomiast w kolędach ona mówi, śpiewa, np. rozmawia z Józefem w czasie poszukiwania noclegu ("Pomaluśku, Józefie, pomaluśku, proszę..."). Ciekawe przykłady wypowiedzi Maryi odnaleźć można w kolędzie "Zajaśniała śliczna gwiazda na niebie (...)", np. "Jest w źródełku zimna woda wykąpałam Pana Boga..."
Obrazowość i konkretność. Przekaz ewangeliczny jest przybliżony do sposobu myślenia prostego człowieka, a wszystko pozostaje oparte jest wzorach apokryficznych. Jezus jest głodny, nagi, płacze, uśmiecha się, wreszcie usypia. Święta Anastazja, występująca jako chrzestna matka Jezusa, owija go, a święty Józef rozpala ogień. Maryja myje się, jest głodna, senna, okrywa Jezusa płaszczem, który zdejmuje z Józefa itd., cały ciąg konkretnych czynności związanych z narodzinami dziecka. Przykład spod Przemyśla: w pochodzącym z XV wieku "Rozmyślaniu przemyskim" jest fragment dotyczący Zwiastowania Maryi ("Kiedy wszedł k niej anioł..."), okazuje się , że są zbieżności między tym staropolskim przekazem, a śpiewanymi w okolicach Przemyśla do naszych czasów kolędami, wykorzystującymi schemat apokryficzny:
Symbolika. Piękną kolędą z bogatą symboliką jest "Stoi mi lipeńka, stoi mi zielona..." Rodzi się nowe życie. Wszystko, co najważniejsze zawarte jest w symbolach (drzewo, woda, kamień).
Cudowność. Kolęda ludowa eksponuje przejawy nieustannej Bożej aktywności i obecności w świecie. Ta cudowność być może razi teologów, ale jednocześnie wzrusza ludzi prostych. We wspomnianej kolędzie "Stoi mi lipeńka, stoi mi zielona..." zawarta jest scena rozmowy Maryi z małym Jezusem, który tuż po urodzeniu się gotów jest pomóc głodnej i zziębniętej matce, chcąc przynieść jej okrycie i jedzenie (Synu, mój ty, synu, gdzież byś ty to zrobił, jeszcze nie ma dwie godziny jakżeś się narodził..."). A jeśli o cudowności mowa - warto wspomnieć o scenie, gdy brzemienna Panienka chodzi po świecie, szukając miejsca, w którym mogłaby spocząć i urodzić. Wszyscy ją wyganiają, nie chcą "takiej" panny przyjąć. Mało tego. Zwyczaj nakazywał wyszczuć psami taką osobę ze wsi:
Psy poznały Maryję, a ludzie nie, gdyż potraktowali ją jak pannę źle się prowadzącą. (Ciekawe, że w wariancie tej kolędy zapisanej koło Kołomyi na Ukrainie, panienka podobnie - została wyszczuta psami, z tym że tamtejsze psy jej nie poznały, nie uklękły i nie oddały hołdu Bogu).
Polonizacja. Inaczej mówiąc - dostosowywanie przekazu biblijnego do realiów polskich (przykładem niech będzie "Betlejem polskie" Rydla). Uzasadnienie teologiczne jest możliwe, bo tajemnica wcielenia pozwala na wiązanie jej z wieloma miejscami i środowiskami. Polonizacja w polskich kolędach obejmuje nie tylko realia (stroje, potrawy, urządzenia), ale też pewną mentalność. W kolędzie o ucieczce do Egiptu "Stała nam się nowina miła..." Maryja napotyka orzącego w polu chłopa i prosi go, aby mówił, że jej nie widział tędy przechodzącej. Najświętsza Panienka namawia chłopa, żeby skłamał. Oczywiście - dobra wiara, dobra intencja, ale jednak kłamstwo. We wschodnich wariantach tego motywu kłamstwa nie ma. Kolędy ukraińskie wprowadzają co innego: Maryja przechodzi obok chłopa, a pszenica natychmiast wschodzi (to średniowieczny motyw apokryficzny). Gdy pogoń pyta, kiedy Maryja tu była, on odpowiada, że wtedy, gdy siał pszenicę. To wystarcza, kłamać nie trzeba.
Dar. Kolęda oparta jest na koncepcji daru, poza tym jest on jednym ze znaczeń słowa kolęda - "dać komuś kolędę", "dać coś na kolędę". Może być dar rzeczy, słowa, serca. Filozofia daru przenika całość Bożego Narodzenia i sposobu jego pojmowania przez tradycję ludową. Stanowi też bardzo ważny składnik kolędowania. Co ciekawe, tu zwyciężyła pogańska, a nie chrześcijańska koncepcja daru - dawanie ich jest wzajemnością, nie bezinteresownością. Sama kolęda wreszcie traktowana jest jako dar z nieba.
Dialog. Kolędy ludowe funkcjonują w ramie obrzędowej, dziedziczonej w tradycji i wyznaczającej każdemu z uczestników pewne role. Owa rama obrzędowa sprawia, że każda pieśń jest elementem rytualnego dialogu. Gdy do domu gospodarza przychodzą kolędnicy, dom ten zostaje utożsamiony z betlejemską szopką. Cała scena kolędowania komuś włącza się w skład wielkiego misterium bożonarodzeniowego, a wykonawcy kolęd - w rolę jego uczestników.
Dlatego pełne przeżycie świąt Bożego Narodzenia to nie tylko słuchanie kolęd, ale ich śpiewanie.